czwartek, 22 marca 2012

"Nieustannie się módlcie"-słów kilka o modlitwie

 Miałam przyjemność uczestniczyć w wykładzie na temat procesu żałoby, należącego do bloku konferencji naukowej "Radość mimo bólu", odbywającej się w zeszłym roku na UŚ w Katowicach. Jedna z myśli, jakie zapamiętałam, dotyczyła życia religijnego ojca, który stracił dziecko w wyniku ciężkiej choroby onkologicznej. Skarżył się on księdzu, że nie ma już życia religijnego, że zapomniał o Bogu. Gdy duchowny poprosił go o szczegóły okazało się, że pogrążony w bólu mężczyzna codzinnie targuje się z Bogiem, wręcz kłóci się z nim, oskarża, pyta z żalem: "Dalczego? Dlaczego mi to zrobiłeś? Jaki jest sens wierzyć w Ciebie, skoro zabierasz niewinne dzieci?". Mężczyzna tak naprawdę ma bogacte życie duchowe i co najważniejsze, stały kontakt z Bogiem. Okazuje się, że modlitwa może mieć różną postać. Doświadczenia, jakie nas spotykają nieraz sprawiają, że w danej sytuacji nie potrafimy modlić się inaczej, niż w bólu, żalu. I nie musimy. Bóg kocha w nas wszytsko i z miłością przyjmuje nasz ból. Najważniejsze to nie przestawać szukać z nim kontaktu, pytać, wątpić, ale nigdy nie skostnieć, zamknąć. Książka, którą polecam każdemu to prezent, który dostałam od mamy. Dzięki niej uświadomiłam sobie jak wielka siła tkwi w nawet drobnych aktach modlitwy jak znak Krzyża Świętego, modlitwie Ojcze Nasz, wypowiedzianej z pełną świadomość znaczenia jej słów, a także tzw. aktach strzelistych. Akty strzeliste to bardzo krótkie zawołania do Boga, Maryi, aniołów czy świętych, którymi możemy się posługiwać nawet w ciązgu zabieganego dnia. Tylko niektóre z nich to: "O Najświętsze Serce Jezusa, w Tobie pokładam mą ufość", "Bądź wola Twoja", "Jezu cichy i pokornego serca, uczyń me serce podobnym do Twego", "Jezu, Jezu, Jezu" (więcej aktów strzelistych można znaleźć też w popularnych skarbcach). Gdy myślę o aktach strzelistych pojawia mi się w głowie pewna metafora. Krótkie te zawołania są jak sms-y, wysyłane w ciągu dnia, do kochanej osoby. Krótkie, ale jakże cieszące drugą stronę.
Wspomniana książka jest niezwykła o tyle, że pozwala spojrzeć zupełnie na nowo na znane nam, utarte słowa, o których znaczeniu łatwo zapomnieć. Tak np. jest z imieniem Jezusa. Wg autorów, św. Paweł mówi, "że za każdym razem, gdy wypowiadamy [Jego] imię (...) [z właściwą mu czcią]: 1) sprawiamy największą radość i przydajemy chwały Ojcu Przedwiecznemu, Maryi, wszystkim aniołom i świętym w niebie!;2)(...)otrzymujemy obfitość łask i błogosławieństwo; 3) odpędzamy diabła od swego boku; 4) chronimy się przed wszelkiego rodzaju złem. Św. Paweł radzi nam, abyśmy wszystko, co robimy, robili w imię Jezusa". Zachęcam do lektury- P. O'Sullivan OP "Jak być szczęśliwym. Jak być świętym", wyd. Exter, Gdańsk 2005. Moim zdaniem alternatywym tytułem książki, mógłby być: "Jak sprawić, aby Bóg był z nami szczęśliwy".
Posted by Picasa

2 komentarze:

  1. Rzeczywiście jest tak, że wielu osobom wydaje się, iż modlitwa to klepanie pobożnych regułek do Bozi. A tymczasem modlitwą może być też kłócenie się z Bogiem, krzyczenie do Niego, mocowanie się z Nim. Ks. Pawlukiewicz mówi, że o wiele lepsze w oczach Boga jest wygarnięcie Mu, że, o ile jest to zgodne z prawdą, "Boże, nudzisz mnie, mam Cię dosyć, tych Twoich zakazów. Nie umiem im sprostać, nie umiem żyć tak, jak chciałbyś, żebym żył. Na Mszy świętej się nudzę, nie umiem oddać Ci się cały. A chciałbym bardzo, by było inaczej".

    Wtedy człowiek się naprawdę otwiera na Boga, a nie przykrywa jakimiś regułkami pięknie wyrecytowanymi. Oczywiście często warto się modlić ułożonymi modlitwami, ale chodzi o szczerość i autentyczność w modlitwie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację Emilu, Bóg chce nas takimi jacy jesteśmy naprawdę. Dziękuje za Twój cenny komentarz.

    OdpowiedzUsuń