wtorek, 13 marca 2012

Dlaczego wędrówka po sokole skrzydła?

Można by to nasze życie przebyć beztrosko i niecałkiem refleksyjnie. Bo i po co nadmiernie się wysilać,  wykraczać poza tu i teraz skoro może być przyjemniej i prościej?
Ano dlatego, że zostaliśmy stoworzeni do czegoś piękniejszego niż życie, które nie różni się zbytnio od robaczej egzystancji, nawet jeśli, jak ktoś powiedział, mielibyśmy być "królem robaków".
Choćbyśmy się wzbraniali, czym tylko możemy, jesteśmy istotami powołanymi do komunii z Bogiem, zjednoczenia z jego Miłością. Za tym zawsze będziemy tęsknić i tego zawsze będzie nam brakować, choćbyśmy te tęsknoty  zalewali hektolitrami kawy, zagrzebywali w swoich własnych sensach, też ważnych, ale jednak nie najważniejszych.
Ludzie od wieków obserwowali kołujące na niebie sokoły. Marzyli wznieść się wyżej. Osiągnąć nieosiągnalne. Przekroczyć zwykłe, ludzkie ograniczenia. Przekroczyć granicę.
Wierzę, że w ziemskiej wędrówce ku Niebu, walce o swoją duszę, potrzebne nam skrzydła sokoła. Bardzo pesymistyczny byłeś poeto, pisząc: "Tak by się nam serce rwało do ogromnych, wielkich rzeczy, a tu - pospolitość skrzeczy". Nie doceniałeś siły ludzkiego pragnienia.
Wierzę, że w "skrzeczącej pospolitości", na drogach naszej codziennej wędrówki możemy, a wręcz musimy (jest to naszą ludzką powinnością) szukać skrzydeł sokolich. Budować je z kolorowych piór. Ludzi, których spotkania są jak ostrzenie ducha, dobrych książek, wyzwań, Słowa Bożego, modlitwy, poezji, muzyki. Wszystkiego, co sprawi, że wzbijemy się w górę, zawsze bliżej Nieba.
Witam na moim blogu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz